TriCity Trail

Trójmiejski Park Krajobrazowy, 09.07.2022

Aktualności

Drożdżówka na mecie

Konkursowa relacja Karoliny Kuczyńskiej, która startowała w TriCity Trail Półmaratonie.

STYCZEŃ „3, 2, 1… start”, czyli pełen optymizm i ekscytacja

Zapisuję się na półmaraton TriCity Trail! Będę mieć cel na nowy rok, motywację do treningów i spędzę przyjemnie wakacyjną sobotę. Przecież już raz przebiegłam tę trasę i było rewelacyjnie! Jest tyle czasu, że zdążę się przygotować! Zaczynam choćby od dziś!

LUTY – LIPIEC „Podbiegi i zbiegi”, czyli różnie bywało z tą motywacją

Nie jest tak źle z tą moją formą! Hmm, to iść na kijki czy pobiegać? Dobra, dzisiaj joga, a jutro pobiegam… Ooo, marsz na orientację. Zapiszę się tak w ramach treningu do półmaratonu. O rany, co za upały… nie da się biegać! Ale na kijki chętnie! Do lipca mam dużo czasu! Nie, nie dam rady w tym tygodniu – obowiązki, dzieci, praca… Dziś nie idę, nie mam sił. Dobrze, że mam ten półmaraton, bo inaczej nic bym się nie ruszała! Dzisiaj to biegało mi się świetnie!

NA DZIEŃ PRZED BIEGIEM „Punkt odżywczy za 2 km”, czyli lekkie malkontenctwo

O nie, ktoś ściągnął oznaczenia trasy. Na pewno się zgubię! Hmm, o której musze się położyć, żeby dojechać? No nie ma szans, nie wyśpię się. Cooo? Odbiór pakietów do 8:15? Ciekawe jak mi pójdzie. Tak mało ostatnio trenowałam… Czy na pewno spakowałam dowód?

CHWILE PRZED BIEGIEM „Punkt odżywczy”, czyli ładowanie baterii

Uff. Zdążyłam na czas odebrać pakiet. Do tego pogoda, nastrój, wyposażenie plecaka, towarzystwo… Jest idealnie. No i nie ma szans na zgubienie się. Mnóstwo ludzi! Wszyscy tacy uśmiechnięci. Jaki jest limit? 3h, 4h? To super, dam radę! Zróbmy zdjęcie! A nawet trzy!

BIEG:

1 km – Ostatnim razem chyba start był wcześniej? Ale tu jest zdecydowanie przyjemniej!

2 km – Tyle ludzi, że nie dam rady się zgubić! Bajunia!

3 km –  O nieee! Pierwsze otarcia na udach…Ubrałam za krótkie spodenki! No czemu nie ubrałam dłuższych?!

4 km – Ok, też sobie odpuszczę i podejdę ten kawałek jak większość przede mną.

5 km – Co za dyskomfort… Nie, nie, Karola! Nie zwalaj winny na spodenki! Po prostu za bardzo lubisz drożdżówki!

6 km – Nawet z takim tempem pod górkę spokojnie dotrę przed limitem na punkt. Jest dobrze!

7 km – Kurcze, ciągnie się ten kilometr pod górkę już ze trzy kilometry… Ale przynajmniej przy chodzeniu tak obtarcia nie bolą…

8 km – Dobra, będę spokojnie biegła za tymi chłopakami, to jakoś utrzymam równe tempo.

9 km – No nie idzie mi dziś, nie idzie. Już jestem zmęczona…

10 km – Co za piękne tereny, uwielbiam biegać po lasach! Ta zieleń! Ach ach…

11 km – No gdzie ten punkt kontrolny? No gdzieeee?

12 km – Super! Półmetek! A nawet już więcej za mną. Jest dobrze, dotrwam! Teraz to już tylko z górki. Dosłownie i w przenośni.

13 km – Ciekawe czy ktoś kiedyś oszukał i skrócił sobie drogę…

14 km – No to ile zostało, 8 czy 7 km?

15 km – Ile jeszcze? 7 czy 6 km?

16 km – Ostatnie 5 z hakiem. O i zmieszczę się w 3h! Ale i tak jestem padnięta! To może lekko odpocznę i kolejne 200 m przebiegnę, a kolejne 50 m przejdę, kolejne przebiegnę, kolejne przejdę…

17 km – Więcej się na żadne biegi nie zapisuję! Nie ma szans. Kończę z tym bieganiem (lepiej Karola skończ z drożdżówkami!). To takie nudne, bez celu. Ciekawe o czym rozmyślają biegacze ultra. Bo przecież muzyki to żal słuchać tyle godzin, te lasy mamy tak cudowne…

18 km – No proszę, nawet zmieszczę się w 2:50!

19 km – Hmm, a gdzie miał być ten bieg we wrześniu? Tak maksymalnie 30 km dałabym radę przecież przebiec. Jak już nie będzie upałów, to chętnie będę trenować!

20 km – Dobra Karola, łap tempo chłopaków i kończymy imprezę!

21 km – Ciśnij? Zwariowali. Nigdy więcej biegania! Ale zmieszczę się w 2:40!!

META – Koooniec!!! Jak dobrze! Dałam radę! Choć łatwo nie było, to było super!!

TYDZIEŃ PO BIEGU "Drożdżówka na mecie", czyli warto było

Pobiegałabym...

fot. Mateusz Stodolski

Partnerzy
Partnerzy instytucjonalni
Patroni medialni